aaa4
Dołączył: 03 Paź 2016 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:26, 14 Lip 2017 Temat postu: trachonta |
|
|
Opadl w czern. Prostokat swiatla nad jego glowa oddalal sie zbyt szybko. Wlaczyl latarke i sprawdzil, czy gorniczy kask ma dobrze umocowany na glowie. Wokol osypywal sie piach i kamyki.
-Wolniej! - wrzasnal, zapierajac sie stopami o sciane, zeby choc troche zmniejszyc ciezar na linie. Poparl swoje polecenie dwoma szybkimi szarpnieciami i tempo opadania zdecydowanie sie zmniejszylo.
Jechal w dol, sznur prowizorycznej uprzezy wrzynal mu sie bolesnie w uda, latarka rzucala bialy krag swiatla przed jego oczami. Skierowal ja w dol, ale swiatlo siegalo ledwie kilku metrow. Do sciany powinna byc przymocowana stalowa prowadnica dla skipow i windy, ale jej nie bylo, Mercer nie widzial tez sladow, by kiedykolwiek zostala zamontowana. Zaczal sie zastanawiac, w ktorym momencie przerwano poprzednia probe eksploatacji kopalni.
W obozie na powierzchni nie bylo sladow kruszarki ani sit. Poniewaz w kopalni nie zainstalowano nawet odpowiedniej windy, bylo mozliwe, ze nie dzialala dlugo. Z drugiej strony wykopanie tak glebokiego szybu musialo trwac co najmniej rok, biorac pod uwage, jak jest stary i jakiego sprzetu uzywano pol wieku temu.
Do pierwszego chodnika dotarl na glebokosci okolo dwudziestu pieciu metrow. Teraz wylot szybu mial wielkosc klapy kanalu burzowego. Mercer obrocil sie, az jego buty oparly sie mocno o krawedz otworu prowadzacego w glab. Ten, kto otworzyl kopalnie, wiedzial, ze nie nalezy wiercic glownego szybu w kominie wulkanicznym, lecz obok, i z niego dopiero penetrowac w poziomie zloza kimberlitowe. Mercer dal Gibby'emu sygnal, zeby trzymal line i wypial sie, przywiazujac jej koniec do drewnianego stempla, zeby nie uciekla mu nad glebie.
Swiatlo latarki cielo mrok, ukazujac chodnik szeroki na trzy metry, wysoki na dwa i Bog jeden wie jak dlugi. Mercer poswiecil na sufit, zaskoczony tym, ze nie ma tu nietoperzy. Dotarlo do niego, ze nie czuje smrodu odchodow typowego dla opuszczonych kopalni. Tak jak cala Dolina Umarlych Dzieci, podziemia byly pozbawione zycia. Po plecach przebiegl mu zimny dreszcz, niemajacy nic wspolnego z chlodem podziemnych korytarzy.
Przeszedl piecdziesiat metrow w glab tunelu i dotarl do pierwszego
Post został pochwalony 0 razy |
|